wtorek, 25 listopada 2014

Safe house’y

Wojenne lęki towarzyszące współczesnemu człowiekowi to motyw literacki, który z jakimś chorym upodobaniem wyszukuję w najnowszej literaturze. Swego czasu w „Teorii ruchów Vorbla” powołałem do życia postać niejakiego Ireneusza Świerszcza – zalęknionego doktora fizyki owładniętego wizją grzyba atomowego rosnącego na widnokręgu. Moim najnowszym odkryciem jest policjantka Suchocka z powieści kryminalnej Wojciecha Chmielarza pt. „Przejęcie”. Pytana przez komisarza Mortkę o plany na weekend odpowiada: „Chciałam sprawdzić safe house’y. Miejsca, gdzie trzymam żelazne racje w pobliżu dróg ewakuacyjnych z Warszawy. (…) Na wypadek wojny. Gdyby trzeba było uciekać z Warszawy. Mam przygotowane trasy ucieczki, a na tych trasach skrytki z zapasami. Co jakiś czas trzeba sprawdzić, czy nikt ich nie znalazł i czy nic się nie zepsuło. (…) Wiem, że teraz jest spokój. Ale co będzie za trzy lata, pięć, dziesięć? Trzeba być przygotowanym”. Tyle Anna Suchocka, którą po tym wyznaniu Mortka uznał za wariatkę. „Przejęcie” Wojciecha Chmielarza czyta się znakomicie. To w moim prywatnym rankingu najlepsza część przygód warszawskiego komisarza. Warto zauważyć podjęty przez autora wątek przemocy domowej, tak mocno nakreślony w niedawno wydanym „Gniewie” Zygmunta Miłoszewskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz