środa, 31 października 2012

Nadzieja w e-bookach

Przez miesiąc Platforma Nexto.pl sprzedawała e-booki m.in. McCarthy'ego, Larssona, Cobena i Kinga po 9.99 zł. Jak podają sami pomysłodawcy: „Promocja miała na celu udowodnić, że przy odpowiedniej wysokości cen, Polacy potrafią wydawać pieniądze na książki i chcą je czytać w dużych ilościach”. Co z tego wyszło? Uwaga! Sprzedaż średnio w tym okresie wzrosła o… 5 tysięcy procent! Na stronie Nexto.pl znalazłem również wyniki sondażu dotyczącego ceny, jaką powinniśmy płacić za elektroniczne wersje książek. Blisko połowa biorących udział w badaniu uważa, że e-booki należy sprzedawać za pół ceny książki papierowej. Ponad 26% uważa, że za 9,99 zł. Blisko 20% ankietowanych chce, aby e-booki kosztowały niecałą złotówkę. Póki co moją „Teorię ruchów Vorbla” można tam kupić o 30% taniej niż wersję papierową, a to ciągle blisko 20 zł. Niestety, chciałoby się powiedzieć.

wtorek, 30 października 2012

Znikanie bez wieści

Jedna z najbardziej cenionych przeze mnie pisarek – Joanna Bator wydała nową powieść. „Ciemno, prawie noc” to kolejna po świetnej „Piaskowej Górze” i „Chmurdalii”  historia z Wałbrzychem w tle. Obszerną recenzję tej książki autorstwa Przemysława Czaplińskiego zamieszcza dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”, a październikowa „Lampa” publikuje wywiad z pisarką, który przeprowadziła Patrycja Pustkowiak. Pada pytanie o kryminały, na które Bator odpowiada: „…znikanie bez wieści to mój ulubiony motyw kryminalny i jednocześnie największa fantazja. Eskapistyczna fantazja o kobiecie, która znika bez wieści z plecakiem na ramionach”. Przypomina mi się w tym miejscu rewelacyjna powieść „Utracona” Karin Fossum, którą kilka lat temu wydał krakowski „Znak”. Zaginięcie Hinduski, która przyjeżdża do obcego kraju i reakcja niewielkiej wiejskiej społeczności na to zdarzenie, to chyba najlepszy przykład realizacji motywu znikania bez wieści. Czy może raczej wariacji na ten temat. Inna sprawa, że wkrótce policja odnajduje trupa kobiety… Na świecie ta powieść była wielkim wydarzeniem. Dość powiedzieć, że otrzymała nagrodę Los Angeles Times Book Prize, zaś norweski „Dagbladet” przyznał jej tytuł powieści kryminalnej wszech czasów. U nas, niestety, jakoś przepadła.

poniedziałek, 29 października 2012

„Drzewo morwowe” – głos czytelniczki

Swego czasu w poniedziałki zamieszczałem opinie o „Drzewie morwowym” autorstwa czytelników prowadzących blogi książkowe. Dzisiaj mam okazję powrócić do tego zwyczaju, a to za sprawą omówienia zamieszczonego na stronie „pasje i fascynacja mola książkowego”. Autorka bloga pisze: „To moje pierwsze zetknięcie z twórczością Tomasza Białkowskiego, ale bardzo obiecujące. Agatą Christie autor jeszcze nie jest, ale ma ogromny potencjał, potrafi zaskakiwać i trzymać w napięciu (…) Jestem niezwykle ciekawa II części tryptyku werensowego. Mam nadzieję, że pan dziennikarz trochę się w sobie ogarnie (o takie wewnętrzne ogarnięcie mi chodzi). Jeżeli chodzi o sferę kryminalną, to Drzewem morwowym ustawił sobie autor niezwykle wysoko poprzeczkę, ciekawe, jak będzie w drugiej części”.
 Załączone zdjęcie przedstawia stan obecny Stadionu Leśnego, na którym w powieści dochodzi do pierwszego z serii morderstw.

niedziela, 28 października 2012

Zdrajcy żałośni

To się porobiło. Bohater powieści Sławomira Shutego z „Jaszczura” może od tej pory nazywać siebie ponurym wizjonerem. Jego teza mówiąca o tym, że „ludzie mają łajno w głowach” czytając co im się podoba czy też inaczej – nie czytając Shutego, sprawdza się każdego dnia. Kryminał, reportaż, biografia to wszak wedle artysty „szity pod pachą”. A cóż dopiero mówić o pisarzach oddających się tym nagannym praktykom?! Ostatnimi czasy do żałosnego grona autorów „psujących rynek do cna” dołączył Hubert Klimko-Dobrzaniecki, znany chociażby z tak mocnych książek jak „Raz, dwa, trzy”. Mój wiedeński kolega napisał… bajkę! Nosi ona tytuł „Bangsi” co w islandzkim oryginale znaczy „Miś”. Jak pisze o tym utworze Olga Tokarczuk: „W tej wzruszającej opowieści misiowi udaje się znaleźć w ludziach ciepło i dobro. Właściwie słowa „ludzki” i „zwierzęcy” tracą tu swe konwencjonalne znaczenia”. Piękne ilustracje do książki wykonał Marcin Dopieralski. Oczywiście, gorąco polecam tę pozycję nie tylko młodocianym czytelnikom. Podobnie jak i swoje kryminały, rzecz jasna. Wszak jak już „psuć rynek” to na całego!

sobota, 27 października 2012

Shuty demaskator?

W Krakowie trwają targi książki, zaś pisarz Sławomir Shuty w swojej najnowszej książce pt. „Jaszczur” o takich właśnie targach pisze. Niewielki fragment, w którym bohater - pisarz rozmawia ze swoim kolegą po piórze: „Chyba też wejdę do filmu, bo już nie daję rady z tym gównem, kto teraz w ogóle czyta?, mówię, ale nie brzmi to dobrze w sytuacji zastanej, bo na targach ludzi od zajebania, kolejka ciągnie się jak jelito długie, ale co oni właściwie czytają?, same szity pod pachą, kryminały, biografie, reportaże. Kryminał, reportaż, mówię, książki o gotowaniu, odchudzaniu, wypociny celebrytów oraz tak zwana oferta dla najmłodszych, do chuja to jest niepodobne, rynek zepsuty do cna, ludzie mają łajno w głowach i gówno jest na tych targach, mówię, a on się zgadza, ale nie do końca, bo też jest na tych targach, właśnie idzie cegły podpisywać”. Jak reklamuje tę książkę wydawca, jest to demaskatorska opowieść o funkcjonowaniu „wielkich warszawskich domów wydawniczych”.

piątek, 26 października 2012

„Słowa i światy” - premiera

Zapowiadałem pojawienie się tej książki na rynku miesiąc temu. Od kilku dni jest już w księgarniach. Mowa o wywiadach Janiny Koźbiel zebranych w tomie zatytułowanym „Słowa i światy”. Jak mówi sama Autorka: „Książka jest wyborem moich rozmów z pisarzami i o pisarzach. Jest nie tylko świadectwem fascynacji ich twórczością, ale i zapisem prób przedarcia się do ich światów, emocji, tajemnic – ludzkich i czysto warsztatowych”. Janina Koźbiel rozmawia z gigantami polskiej literatury, bo jak inaczej nazwać Tadeusza Różewicza czy Wiesława Myśliwskiego? Prócz nich są inni zdobywcy bądź finaliści Nagrody Nike: Dorota Masłowska, Marian Pilot, Magdalena Tulli, Andrzej Turczyński, Piotr Ibrahim Kalwas. Nagrody Kościelskich – Tadeusz Nowak, Nagrody Iłłakowiczówny – Wojciech Kass, Wawrzynu Warmii i Mazur – Filip Onichimowski i Tomasz Białkowski, telewizyjnego Wiktora – Jan Miodek. W tej blisko trzystustronnicowej publikacji również zamieszczono rozmowy z młodą pisarką Martą Magaczewską oraz teolożką i feministką Elżbietą Adamiak. Polecam!

czwartek, 25 października 2012

Kłamca – druga część trylogii już wkrótce!

Wczoraj wieczorem Wydawca zamieścił tę informację na Facebooku, a zatem nie ma sensu trzymać jej dłużej w tajemnicy. 13 listopada ma premierę druga część trylogii kainickiej. Tym razem „znany, ale i kontrowersyjny warszawski dziennikarz Paweł Werens musi stawić czoła zbrodniom, które dotykają go bezpośrednio, ofiarami są bowiem jego najbliżsi. W spektakularny sposób zostaje zamordowany jego stryj Mariusz Werens wraz z żoną. Na plecach starszego mężczyzny oprawca zostawia tajemnicze słowo: szadrak. Niebawem giną kolejne osoby. Rozpoczyna się śledztwo, które ujawnia zaskakujące fakty z przeszłości. Dotyczą one tajemniczych wydarzeń z ostatnich dni drugiej wojny światowej na Dolnym Śląsku. Mnożą się pytania, a czasu jest coraz mniej… Czy za wszystkim stoi dawny, śmiertelny wróg? Czy uda się rozwikłać misterną i skomplikowaną intrygę, zanim morderca ponownie zaatakuje?”

środa, 24 października 2012

To już jest koniec

Wybitni literaturoznawcy: Przemysław Czapliński, Piotr Śliwiński, Jerzy Jarzębski, Ryszard Nycz, Inga Iwasiów, Dariusz Nowacki, Jacek Leociak, Marcin Rychlewski. Znani medioznawcy i reportażyści: Wiesław Godzic, Małgorzata Szejnert, Wojciech Tochman. Sławni pisarze – Marek Krajewski, Wojciech Kuczok, Włodzimierz Kowalewski, Mariusz Czubaj. Wydawca noblistów Jerzy Illg. Publicysta Edwin Bendyk. Historyk Dariusz Libionka. Tłumy ludzi na wykładach i wieczorach autorskich. Blisko 25 tysięcy wejść na stronę projektu. To krótka rekomendacja Kortowskich Spotkań z Literaturą. Niestety, kolejne wielkie nazwiska w Olsztynie już się nie pojawią. Nowych odsłon nie będzie.

wtorek, 23 października 2012

Wtorek

W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” Dariusz Nowacki recenzuje debiut powieściowy Zośki Papużanki pt. „Szopka”. Śląski krytyk pisze: „…autorka nie odwołuje się – i to ją wyróżnia – do jakichś okoliczności społecznych czy norm obyczajowych, które mogłyby ewentualnie leżeć u podstaw zobrazowanego piekła rodzinnego. W tym rozumieniu – zupełnie wyjątkowo nie ma winnych”. Wcześniej Leszek Bugajski na stronie Instytutu Książki porównał tę powieść do „uderzenia pięści”. Książkę mam od wczoraj. Temat relacji rodzinnych zajmuje miejsce szczególne w moim pisaniu. Ciekaw zatem jestem bardzo „Szopki” krakowskiej debiutantki. Ta sama „Gazeta Wyborcza”, tyle że wydanie olsztyńskie, zamieszcza zagadkę. Pyta o autorstwo fragmentu, który zaczyna się tak: „Rano, zaraz po śniadaniu, Werens pojechał w miejsce, w którym kiedyś znajdował się miejski stadion”. No właśnie, kto to napisał?

poniedziałek, 22 października 2012

Rozmowa z Bernadettą Darską

Nie ukrywam, informacja poniższa dotyczy premiery książki mojej żony. Piątkowe spotkanie w klimatycznych wnętrzach „Tajemnicy Poliszynela” obejrzała znaczna część potencjalnej publiczności, lecz przecież zdecydowanie większa liczba osób pragnących zaczerpnąć wiedzę o zawartości publikacji „To nas pociąga!” do Olsztyna nie dotarła. Dla tych wszystkich mam wiadomość. Dzisiaj o godzinie 20:05 w audycji Ewy Zdrojkowskiej „Rozmówki polsko-polskie” w Radiu Olsztyn będzie można wysłuchać rozmowy z Autorką. Podaję link do strony internetowej: http://www.ro.com.pl/

niedziela, 21 października 2012

Sobota

Wczoraj wieczorem przyznano dwie duże nagrody. Angelusa otrzymał Chorwat Miljenko Jergović za książkę „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki”. Laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru został Zygmunt Miłoszewski za powieść kryminalną „Ziarno prawdy”. Oba wydarzenia miały miejsce we Wrocławiu. W przypadku pierwszej z nagród stawiałem na Tomasa Zmeskala i jego „List miłosny pismem klinowym”. Wielki Kaliber zaś widziałem w rękach Marcina Wrońskiego, który już czwarty raz był nominowany. Co nie znaczy, że nie podoba mi się zwycięskie „Ziarno prawdy”. Wręcz przeciwnie. Miłoszewski to autor, którego umieszczam w pierwszej piątce najlepszych w kraju twórców tego gatunku. Pozostając przy kryminałach. W podróż zabrałem „Jezioro” Islandczyka Arnaldura Indridasona. Pomysł i realizacja bez zarzutu. Tylko te imiona! Niewielki fragment: „Valgerdur nie poszła z Erlendurem na grilla do Sigurdura Olego i nawet tam o nią nie pytano. Elinborg przygotowała pyszne polędwiczki jagnięce, marynowane w specjalnym sosie korzennym z tartą skórką cytrynową, a na przystawkę zjedli danie z krewetek przyrządzone przez Bergthorę. Elinborg się zachwyciła”. Ja się co prawda tą książką nie zachwycam, lecz, oczywiście, polecam. Jak również spacery po lesie, bo, póki co, pogoda znakomita.






sobota, 20 października 2012

Spotkanie z Bernadettą Darską


Jestem po spotkaniu promującym książkę pt. „To nas pociąga!”. Osoba autorki zdecydowanie pociąga/przyciąga czytelników, bo na premierze tej publikacji pojawiła się ich znaczna ilość. Przybyli pisarze, dziennikarze, naukowcy, wydawcy i wielbiciele talentu krytyczno-literackiego Bernadetty Darskiej. Gości przywitała Małgorzata Sieniewicz a spotkanie poprowadziła dr Jolanta Świetlikowska. Poniżej kilka zdjęć z tego wydarzenia.







czwartek, 18 października 2012

MFK Wrocław 2012

Już jestem w Olsztynie. Pobyt we Wrocławiu krótki ale bardzo intensywny. Po drodze mieliśmy trupa w pociągu (to nie ponury żart, wstrzymano ruch pociągów, dotarliśmy ze znacznym opóźnieniem). Wczoraj i dzisiaj była znakomita pogoda. Była okazja do spacerów. Zdaje się, że klub „Literatka” to w tym tygodniu miejsce, które gości największą ilość pisarzy i krytyków na metr kwadratowy. Sala spotkań pęka w szwach. Od popołudnia do nocy w drzwiach kłębi się tłum czytelników. Bardzo to budujące. Zdjęcia i materiał zamieszcza „Portal Kryminalny”. Warto każdego dnia zaglądać tutaj: http://www.portalkryminalny.pl/content/view/4260/26/
A jutro o 18:00 spotkanie w „Tajemnicy Poliszynela” z Bernadettą Darską promujące jej nową książkę. Kto może niech przybywa!

wtorek, 16 października 2012

Jamroziński w kryminale

W październiku 2007 roku częstochowianin Tomasz Jamroziński przyjechał do Olsztyna na promocję swojego tomu poezji pt. „Przylądek do skrócenia”. Wydaliśmy tę książkę w serii „Portretu”. Po pięciu latach od tamtego wydarzenia znalazłem informację, że Tomasz wydaje… kryminał! Książka nosi tytuł „Schodząc ze ścieżki”. Za miesiąc ukaże się ona nakładem gdańskiej „Oficynki”, która specjalizuje się w tym gatunku. Z krótkiej zapowiedzi dowiedziałem się, że akcja powieści toczy się, a jakże, w Częstochowie. Dotyczy zbrodni sprzed kilkunastu lat. Ciekaw jestem jak poeta wypadnie w roli, trzeba przyznać, zaskakującej. Zaś za godzinę ruszam do Wrocławia, gdzie właśnie zaczyna się masowe przesłuchiwanie pisarzy tworzących mroczne intrygi.

poniedziałek, 15 października 2012

„Krasnojarsk zero” – zero bajania

We wrześniu cytowałem niewielki fragment z tej książki. Dzisiaj z przyjemnością informuję, że „Krasnojarsk zero” autorstwa Bartosza Jastrzębskiego i Jędrzeja Morawieckiego, została wyróżniona Nagrodą imienia Beaty Pawlak. To ceniony w środowisku laur. Dotychczas otrzymali go m.in. Stasiuk, Szczygieł, Smoleński, Bator. Przypomnę, że tegoroczni laureaci w książce pisali: „Literatura pokochała bajarzy, gawędziarzy, co bardziej zręcznych mitomanów, byle tylko mówili ładnie, byle dali nam realność inną niż nasza, rzeczywistość dziwną, ekscytującą, ale prostą, wywołującą emocje oczekiwane, przewidywalne, acz ciągle świeże”. Okazuje się, że jurorzy świetnie znają się na swoim fachu, bo „Krasnojarsk zero” z bajaniem niewiele ma wspólnego. Nagrodzono bardzo dobry i solidny reportaż. Gratulacje!

niedziela, 14 października 2012

Do piachu z nimi!

Okazuje się, że pisarze atakujący innych pisarzy (dwa przykłady podałem w zeszłym tygodniu) to nic w porównaniu z tym jak ocenia się konkurencję w branży muzycznej. W „Gazecie Olsztyńskiej” lider legendarnej „Apteki” – Jędrzej Kodymowski odpowiada na pytania Piotra Gajewskiego:
- Polska muzyka jest zdrowa czy przydałaby się jej wizyta w aptece?
- Oj, przydałaby się, przydała… A może nawet nie wizyta w aptece, tylko selekcja naturalna.
- To takiej selekcji twoim zdaniem nie ma?
- Za długo to wszystko trwa. Nie tylko w muzyce, przykład idzie z góry. W 1989 roku system niby się zmienił, ale nadal żyjemy w pełnej hipokryzji. Artyści peerelowscy, czyli moim zdaniem badziewia nie do słuchania, są cały czas pompowani jako fajni i nadal mają we władaniu publiczną telewizję. (…) Z tego emanuje zła energia.

sobota, 13 października 2012

Wywiad w „Sztukaterze”

Łukasz Musielak zaprosił mnie do rozmowy w tym internetowym magazynie. Jej efekty można poznać tutaj:

- Jest już gotowa druga część „Drzewa morwowego”. Kontynuowanie historii, tworzenie trylogii to ostatnio częsta praktyka u pisarzy. Dlaczego postanowił Pan kontynuować historię Werensa?

- 15 listopada ma mieć premierę część druga, czyli „Kłamca”. To już informacja potwierdzona. Trzecia zaś będzie nosiła tytuł „Król Tyru”. Ta historia została pomyślana od początku jako trylogia. Główny bohater – Paweł Werens w części pierwszej pozbywa się traumy związanej z tragiczną śmiercią matki i brata, poznaje na nowo swoich bliskich i wreszcie decyduje się na związek z kobietą, który trwa dłużej niż jeden wieczór. Druga część to opowieść o utracie. Ojca, krewnych, bliskich ludzi, pracy. To opowieść o zemście ze strony śmiertelnego wroga. „Król Tyru” koncentruje się na odzyskiwaniu najbliższych. Fizycznym i duchowym. Zarówno przez Werensa, jak i jego współpracowników. Ale i też tych, którzy stoją po drugiej stronie barykady. Przecież ci źli również mają rodziny i bliskich. Czy to wszystko dałoby się opowiedzieć w jednej części? Nie sądzę. A przynajmniej ja nie potrafię tego zrobić. Potrzeba mi więcej miejsca.

Cały wywiad tutaj:

piątek, 12 października 2012

Varga o Witkowskim

Wczoraj natrafiłem na cięty i jakże trafny felieton Jerzego Pilcha o pewnym prawicowym twórcy (wspominałem o tym autorze już kiedyś), zaś dzisiaj niewielki wyimek z książki Krzysztofa Vargi pt. „Polska mistrzem Polski” o innym pisarzu: „Byłem uważnym czytelnikiem wywiadów Witkowskiego związanych z promocją jego nowej powieści „Margot”, były to wywiady pełne desperacji, można powiedzieć, że jakoś brawurowe, zdesperowany pisarz to jest zazwyczaj pisarz brawurowy. Zaryzykuję nawet teorię, że wywiady, których Witkowski z tej okazji udzielił, to jest w ogólne nowy nurt w literaturze polskiej. (…) Nie widziałem Witkowskiego w programach Majewskiego i Wojewódzkiego, być może rzeczywiście tam był, na Pudelku widziałem go, owszem. Było to dość przykre doświadczenie. Jeśli ktoś zdecydował się na tę ścieżkę kariery, to nie powinien się z tego tłumaczyć, jak się robi z siebie błazna, to należy być tym błaznem konsekwentnie. Błazen, który tłumaczy, dlaczego jest błaznem, robi się błaznem żałosnym”. Bardzo mi się te felietony podobają i zachęcam do ich lektury.

czwartek, 11 października 2012

Zagadka

„Przeszło dwadzieścia lat temu robił ze mną wywiad dla TVP. Był młodym, klepiącym biedę dziennikarzem, przez korytarze na Woronicza kroczył ukradkowym i zarazem desperackim krokiem wiecznie gotowego zarówno do walki, jak i ucieczki ojca wielodzietnej rodziny. Miał wówczas zaledwie czworo dzieci (dziś ma dwa razy tyle) i włosy na głowie; owszem, był nieco opieszały umysłowo, co się w naturalny sposób musiało z wiekiem pogłębić, ale poza tym wszystko okej?” O kim pisze w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” Jerzy Pilch?

środa, 10 października 2012

Pocztówka z Olsztyna

Na stronie Instytutu Goethego natrafiłem na zdjęcie, które wydało mi się znajome. Czy może inaczej, budynki ze zdjęcia to wille przy ulicy Fałata w Olsztynie. To w jednym z takich przedwojennych domów mieszkają bohaterowie „Drzewa morwowego”. Zdjęć jest więcej: Katedra, Zamek, Starówka, kamienice na Zatorzu. Są one wplecione w zwarty, krótki tekst o olsztyńskiej literaturze, który prezentuje pisarki/pisarzy tu żyjących i tworzących. Autor tekstu – Kazimierz Brakoniecki pyta: „ Czy w literaturze najnowszej Olsztyn pojawił się jako kreatywne miasto zdolne do wytworzenia swojego mitu, na przykład pokoleniowego? W dużym stopniu tak. Dzięki książkom reprezentantów dwóch najlepszych pokoleń literackich: z Borussi i Portretu. Przed nimi znaczącym pisarzem i poetą był tylko Erwin Kruk, który widział w swojej ziemi rodzinnej biblijną, nieszczęśliwą Ziemię Nod (z powodu dramatu Mazurów opuszczających pod przymusem lub z własnej woli smutną, małą ojczyznę)”. Całość tekstu o literackim Olsztynie w pigułce tutaj: http://www.goethe.de/ins/pl/lp/kul/dup/lit/spi/pl9753995.htm

wtorek, 9 października 2012

To nas pociąga! – Spotkanie autorskie

Jeśli w przyszłym tygodniu będziecie w Olsztynie lub okolicach, warto zajrzeć do „Tajemnicy Poliszynela”. 19 października o godzinie 18:00 odbędzie się spotkanie z Bernadettą Darską promujące jej najnowszą książkę zatytułowaną "To nas pociąga! O serialowych antybohaterach" (Wydawnictwo Naukowe Katedra, Gdańsk). Poprowadzi je Jolanta Świetlikowska. Jeśli oglądacie amerykańskie seriale, warto przyjść i dowiedzieć się, dlaczego kultura popularna bez seriali nie może się obejść. Oczywiście serdecznie zapraszam!  

poniedziałek, 8 października 2012

Dajmonion Bieńczyka

„Podczas spotkań autorskich pada nieraz pytanie o okoliczności towarzyszące pisaniu; najczęściej stawiają je młodzi, aspirujący do czernienia kartki. Wiadomo bowiem, że każdy uprawiający tę wstydliwą czynność wytwarza wokół niej własną magię i szlifuje własne zabobony. Musi być jakieś źródło zewnętrzne, substancja, która prowadzi negocjacje między ciałem pisarza (mdłym niekiedy i ospałym) a dajmonionem czekającym w kącie. Trzeba dajmoniona jakoś pobudzić, ściągnąć ku sobie. (…) Mogę powiedzieć, dlaczego dajmonion lubi czekoladę, ciemną czekoladę. Bo ona jest nieco na obraz literatury. Nie da się czytać tekstu, którego koncentracja zbliża się do 100%. To jest too much, nawet tekst najbardziej genialny nie wytrzyma takiej porcji czystości i gęstości. Trzeba rozrzedzać – pisząc i jedząc. Tak do 80%, do 75%. Trzeba wpuszczać, droga aspirująca młodzieży, 20% czegoś innego. Tak jest lepiej. Bo wtedy istnieje niewielka szansa, że ktoś to przeczyta”. – Marek Bieńczyk („Papermint” 10/2012)

niedziela, 7 października 2012

Łubu dudu

Czytając wywiady w sobotnio-niedzielnym wydaniu „Gazety Olsztyńskiej”, natrafiłem na pewną prawidłowość. Otóż, większość z szacownych rozmówców ma negatywny stosunek do telewizji. Reżyser „Pitbulla” Patyk Vega mówi tak: „…od czterech lat nie mam telewizora. O tym, że Tusk został premierem, dowiedziałem się dwa tygodnie później z radia w taksówce”. Z kolei wieloletni członek grupy „Pod Budą” Andrzej Sikorowski podkreśla: „W telewizji oglądam tylko wiadomości sportowe”. Maciej Balcar, wokalista sławnej grupy „Dżem” nie pozostawia złudzeń: „moim zdaniem już dawno zatraciliśmy naszą kulturę, duża w tym zasługa mediów, które kopiują zachodnie wzorce”. Te ponure wnioski nie pozwalały mi zasnąć. Postanowiłem sprawdzić na własne oczy jak z tą telewizją właściwie jest. Włączyłem zatem telewizor i oto co znalazłem o godzinie 0:20 po północy: 1 TVP – „Żywe trupy”, 2 TVP – „Krwiożercza małpa”, TVN – „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, TV4 – „Wściekłe psy”, TV Puls – „Mutant”, Film Box Extra – „Zła krew”, SCI FI Uniwersal - „Rekin z bagien”, Ale Kino – „Strzelając do psów”, HBO – „Śmiertelna gra”, National Geographic – „Ucieczka z więzienia”. Zarówno Polsat Sport jak i Orange Sport prezentowały sztuki walki. Zaś na kilku kanałach pojękiwało cichuteńko soft porno. Po namyśle zdecydowałem się na pozostanie dłużej na kanale Comedy Central, gdzie prezentowano obraz amerykański o wielce znaczącym tytule „Łubu Dudu”. Mam nadzieję, że owe łubu dudu do wieczora przestanie pulsować mi pod czaszką i wyciszony obejrzę galę wręczenia Nike. W telewizji, rzecz jasna.

sobota, 6 października 2012

"Nowe Książki" o "Drzewie morwowym"

W październikowym numerze miesięcznika "Nowe Książki" zamieszczono całostronicową recenzję mojej książki. Jakub Beczek pisze: "Drzewo morwowe to udana wyprawa Tomasza Białkowskiego w świat literatury kryminalnej. (…) W dotychczasowej twórczości Białkowski świetnie sobie radził z kreowaniem przestrzeni mrocznej i dusznej. Tak więc poetyka kryminału stworzyła jedynie inne natężenie znajomego nastroju czy klimatu. Powiązanie wątków detektywistycznych z opowieścią o losach "małej ojczyzny" zostało przeprowadzone całkiem udatnie. Można oczywiście zastanawiać się, dlaczego autor – bez żadnego metakomunikatu – wykorzystał motyw wkładania w usta ofiar motyla, skoro ćwierć wieku temu na podobny (choć nie taki sam!) pomysł w Milczeniu owiec wpadł Thomas Harris, można też szukać nawiązań do bestsellerów Dana Browna. Wydaje się jednak, że właśnie swojskie realia, a zwłaszcza dość zaskakujące przecież połączenie działalności sekty gnostyków z klimatem siermiężnego PRL-u świadczą o oryginalności książki".

piątek, 5 października 2012

Wywiad w "Szafie"

Kwartalnik "Szafa" (44/2012) zamieszcza rozmowę ze mną. Marcin Włodarski pyta:
- „Drzewo morwowe” to kryminał, właściwie pierwsza część. Szykujesz już kolejną pozycję z losami Pawła Werensa. Dlaczego kryminał? Czy to efekt zwiększającej się popularności tego gatunku?
Ja zaś odpowiadam:
- Po „Teorii ruchów Vorbla” stanąłem pod ścianą. To książka zwariowana. Ludzie w niej są cząsteczkami, które zderzają się ze sobą, odbijają, wykonują kalekie ruchy. Energia, która w wyniku tego powstaje, jest znikoma. Rozrzuciłem ich po świecie i zmusiłem, żeby pewnego dnia, wbrew własnej woli, wyruszyli na spotkanie. Zastanawiałem się, co mają sobie do powiedzenia. I wyszło, że zupełnie nic. To mnie przygnębiło. Czytałem przed chwilą wywiad z Agatą Tuszyńską, która mówi, że: „przeżywanie po raz kolejny tragicznego losu opisywanej postaci, przymierzanie go w nieskończonych odsłonach, bywa rujnujące psychicznie”. Tak też i się porobiło ze mną. Zapragnąłem czegoś zupełnie innego. Postanowiłem się ratować. W tym czasie moja żona pisała książkę o kryminałach. W naszym mieszkaniu pojawiły się setki takich pozycji. Kilka z nich mi poleciła. To było niesamowite uczucie. Jakbym cofnął się do lat młodzieńczych, kiedy zaczytywałem się w książkach Forsythe’a, Chandlera i innych autorów tego gatunku. Wtedy postanowiłem stworzyć taką fabułę. Od razu wiedziałem, że będzie kilka części. Zresztą są już napisane trzy. W tych kolejnych książkach odkrywam mroczne sekrety, i tu być może zaskoczę czytelników, zarówno rodziny głównego bohatera Werensa, jak i jego przeciwnika. Nie zgadzam się zaś co do tezy, że kryminały mają teraz lepszy czas. One miały go od dawna, ale były to pozycje autorów zagranicznych. Być może wydawcy wreszcie postawili na naszych, chociaż mam inne doświadczenia w tym temacie”. Całość wywiadu tutaj: http://szafa.prezentacje.pl/

czwartek, 4 października 2012

Śmiertelna wyliczanka

„Przypadkowy wybuch chemiczny z 1917 roku w kanadyjskim Halifax Harbor pochłonął 1654 ofiary. W zamachu terrorystycznym, który wstrząsnął światem we wrześniu 2001 roku, zginęły 2973 osoby. Wyciek chemikaliów w indyjskim Bhopalu zabił w 1984 roku 5000 osób. W wyniku zanieczyszczenia powietrza i smogu w 1952 roku umarło 12 000 Londyńczyków. Awaria w Czarnobylu podnosi „stawkę ofiar” do 30 000. Tragiczny wybuch wulkanu Tambora w Indonezji pochłonął w 1815 roku 160 000. Eksplozja w Hiroszimie – 200 000. Trzęsienie ziemi i tsunami na Oceanie Indyjskim w 2004 roku – 294 000. Cyklon w Bangladeszu w 1970 roku – 300 000 ofiar. W szesnastowiecznych Chinach trzęsienie ziemi uśmierciło przypuszczalnie 830 000 ludzi, a powódź w 1931 roku 3,7 miliona. Głód w latach 1876-1879 zabrał na tamten świat aż 10 milionów Chińczyków. Pierwsza wojna światowa zebrała żniwo 20 milionów istnień ludzkich, czarna śmierć w XIV wieku 25 milionów, a druga wojna światowa 40 milionów. AIDS od 1980 roku przynosi 3 miliony zarażonych rocznie. A teraz, na szczęście teoretyczna, zwyciężczyni rankingu – wojna jądrowa może pochłonąć nawet miliard istnień na całym świecie". Zacytowałem fragmenty książki pt. „Siła strachu” Piotra Jezierskiego, którą właśnie wydała gdańska Katedra. Jak zauważa sam autor:. „Nic dziwnego, że szerzące się lęki zaczęły wpływać na kulturę popularną korzystającą z atrakcyjnych wątków pojawiających się w mediach. Kultura zrodzona w czasie zimnej wojny dostaje w ten sposób kolejny, solidny zastrzyk katastroficznej treści, oddziałuje na ludzi i koło się zamyka, bo spragnieni nowej grozy odbiorcy jeszcze chętniej poszukują w mediach znaków końca świata. Właśnie hasło „koniec świata” to już nie tylko abstrakcyjny wątek, ale westchnienie kończące w wielu domach telewizyjny przegląd wiadomości”.

środa, 3 października 2012

Kawa z rana niewskazana

Szczególnie w stolicy. W czerwcu zeszłego roku miałem spotkanie promocyjne w Zamku Ujazdowskim. Zostaliśmy w Warszawie na noc. Rankiem dnia następnego poszliśmy z żoną do kawiarni na Nowym Świecie. Wkrótce dołączył do nas prowadzący owe spotkanie krakowski krytyk. Pogoda była ładna, a zatem zasiedliśmy przy stoliku na zewnątrz kawiarni. W pewnej chwili od strony Ronda de Gaulle’a ruszył w naszym kierunku tłum ludzi. Jak się wkrótce okazało byli to manifestanci kierujący się na wiec. Mijając kawiarnię, nie wiedzieć czemu, ludzie ci używali pod naszym adresem mało eleganckich zwrotów. Przy czym „nieroby” było najdelikatniejszym z owych słów. Najwidoczniej siedzenie rano w kawiarni dla niektórych jest równoznaczne z nieróbstwem. Nie przyszło tym ludziom do głowy, że człowiek może wykonywać czynności zawodowe również popołudniu. Ba, zdarzają się nawet nocne prace. Przy czym nie każdy musi być piekarzem. Wtedy nam się, że tak powiem, upiekło. Nie na Nowym Świecie a na Placu Powstańców miały miejsce zdarzenia opisane przez Małgorzatę Karolinę Piekarską - warszawską dziennikarkę. Zdaje się, że tego ranka kawy nie wypiła. Zajrzyjcie tutaj i przeczytajcie co ją spotkało: http://piekarska.blog.onet.pl/

wtorek, 2 października 2012

„Pełna krew” raz jeszcze

W najnowszym numerze „Lampy” poeta, szachista i specjalista od średniowiecznych kronik Paweł Kozioł omawia wybrane tomiki poezji najnowszej. Wśród nich znalazła się „Pełna krew” Łukasza Jarosza, o której jakiś czas temu pisałem bardzo życzliwie. Kozioł wyprowadza mnie z błędu i tak pisze o tym tomie: „I kłopot jest z poetami, o których myślało się dobrze, jak w przypadku Łukasza Jarosza, którego debiut do tej pory wspominam ciepło. Były to wiersze może w jakimś sensie niezgrabne, ale gęsta opisowość przekonywała do nich tak dalece, że skłoniła mnie nawet do napisania artykułu o jednym (słowem: jednym) utworze”. W „Lampie” szanowny krytyk-łaskawca zdecydował się napisać o całości, a to zapewne dlatego, że „ Momentami poeta pokazuje jeszcze, że kiedyś był poetą”. Zarzuca Jaroszowi „porażającą ogólność”, że puenty jego wierszy „opierają się wyłącznie na dorozumianym patosie”. Kozioł przechodzi samego siebie nazywając Jarosza „niegdysiejszym poetą”. Cóż, warto w tym miejscu dla przeciwwagi zapodać jedną z wielu perełek z teki surowego krytyka-poety jak chociażby tę z wiersza „Nadawca”. Cytuję: „Nadawczy satelita macha już czerwonymi skrzydłami baterii słonecznych, i trze w osełkę atmosfery, chociaż wcale go na początku nie było”. No właśnie, jak też znikam. Być może przeczytam  jeszcze raz „Pełną krew” Łukasza Jarosza, poety niegdysiejszego, który w jednym wierszu więcej opowiada o świecie niż Paweł Kozioł w całej swojej twórczości, umoszczony w  lampolocie wirującym  nad Warszawą.

poniedziałek, 1 października 2012

Bookriders w TVP Kultura

Przez całe wakacje pisałem o programie Bookriders, który wyprodukował olsztyński oddział TVP. Widzowie mieszkający na Warmii i Mazurach oraz internauci co dwa tygodnie mogli obejrzeć odcinek, w którym prowadząca Joanna Wilengowska rozmawiała z pisarzem pochodzącym z północy bądź podejmującym w swojej twórczości tematykę związaną z tym miejscem. TVP Kultura zdecydowała się umieścić Bookriders w swojej ramówce i w środy emituje program o godzinie 15:55. Zdaje się, że kilka odcinków już „poszło”, ale powstają i będą pokazywane kolejne. Oczywiście polecam!